Podsumowania – blogowa plaga kilku ostatnich dni. Ulubieńcy roku, modowe odkrycia, wydarzenia, które wstrząsnęły światem. Jak przed t...

Stylowe podsumowanie 2015

/
6 Comments


Podsumowania – blogowa plaga kilku ostatnich dni. Ulubieńcy roku, modowe odkrycia, wydarzenia, które wstrząsnęły światem. Jak przed tym uciec? Nie wiem. Mamy skłonności do analizowania przeszłości, wspominania i wypominania. O ile wszyscy ulegli modzie na nierobienie postanowień noworocznych, o tyle podsumowania robi się wszędzie. U mnie też kilka słów o tym, co było miłe i mniej miłe.
 

Kategoria: moda
Na mapie trendów góruje eklektyczny Nowy York, hit sezonu zimowego – glamcore, czyli noszę wszystko, co wyciągnę z szafy, najlepiej warstwowo i według reguł jakiejś pokręconej, modowej logiki, znanej chyba tylko wtajemniczonym. Nie kumam. Nie czaję też trendu na mini-torebeczki, nie mam dokąd wychodzić tylko ze szminką. Obrzydliwość roku – zdecydowanie szpilki z futerkiem, no bo jak? Trend, któremu muszę przyznać palmę pierwszeństwa – trend, który zostanie ze mną na zawsze – obuwie sportowe do eleganckich outfitów. Nosiłam z jeansami, cygaretkami, szortami i spódnicą midi. Moje drugie miejsce na liście najlepszych nurtów, które powróciły w 2015 to niezaprzeczalnie boho! Frędzle przykrywające mankamenty figury i dodające centymetrów tym, którym brakuje. Najlepsze, co mogłyśmy nosić latem- dziergane kamizelki z frędzlami nałożone na bikini albo do dżinsowych szortów – robiły cały outfit. Brązowy medal wędruje do… dżinsu! Denim to król. W tym roku wrócił w wielu odsłonach – dżinsowe total looki były hitem wiosny, a kurtki i spodnie z naszywkami przypomniały nam czasy dzieciństwa. Zrobiłam swoje własne – z dżetami, warkoczami, naszywanymi na kolana łatami. Niestety rozerwały się podczas pierwszego spaceru...


Kategoria: uroda
Czyli moda na przerażające pazury. Takiej manikiurowej rewolucji nie odnotowaliśmy od czasu francuskiego manicure z białymi paseczkami. Artystki paznokciowe wyrastały, jak grzyby po deszczu. Niestety skrzywdziły wiele niewinnych kobiet, które chciały mieć paznokcie jak celebrytki, nie wydając na ten cel więcej niż 25zł. Jakby wszystkie kobiety zapomniały, jak malować paznokcie w domu. Zupełnie nie orientuję się w przedłużeniach na formie i nie na formie, ale szpony wyglądające jakbyście nie mogły nawet chwycić ścierki w domu kompletnie przewracają mi w głowie. Serio. Myślałam, że noszą je tylko te, których jedyną trudnością z użyciem rąk jest otwieranie drzwi od taksówki, ale okazuje się, że pełno ich wokół mnie!
 
Kategoria: dom
Cotton balls – moja absolutna miłość tego roku! Latem obwiesiliśmy nimi taras, by miał wyjątkowy klimat. Zimą ozdobiliśmy nimi choinkę i zrobiliśmy girlandy. Zniechęcić może tylko cena. No i fakt, że gdy rzucili je do Biedronki, rozeszły się jak ciepłe bułeczki, a po godzinie 9 nie było już w czym wybierać!
Owce z Ikei – sztuczne skóry, zbierające kurz i paprochy, puchate owieczki. Mamy białą i szarą. Właściwie nie wiem, jaką funkcję powinny pełnić naprawdę, ale większość ludzi używa ich do zdjęć na Instagram. Są po prostu perfekcyjnym tłem. Jeśli nie macie na co wydać 49zł polecam zakup owcy!
Homemade – moje odkrycie roku, czyli „wow, te rączki wiele potrafią!”. Z pełną świadomością mogę pochwalić się, że… mam nowego przyjaciela. Nazywa się pistolet z klejem na gorąco. Ma właściwości relaksujące i doprowadza prostą drogą do czystej satysfakcji i zachwytu nad własnoręcznie wykonanymi ozdobami do domu!
 

Kategoria: styl życia
Dieta roku
Dieta bez słodyczy doprowadziła mnie do paleo. Dla czekoladowej maniaczki odstawienie wszystkiego, co nazywało się Milka i Wedel, było wprost nie do pomyślenia. Cukier to narkotyk, ale skutkiem jego odstawienia nie są wcale drgawki ani wymioty, lecz lepsze samopoczucie i większa ilość energii! Gdy już tak waga leciała w dół naprzeciw wyszedł mi on – mój król paleo. Ma mięśnie, jak atleta i niesamowite, dietetyczne zacięcie. Zaraził mnie hejtowaniem ryżu, chleba i ziemniaków. W tym roku jestem lżejsza o 7 nadprogramowych kilogramów, które wcale nie były mi potrzebne!

Trening roku
Wszystko zaczęło się od wesela… Nie mojego, ale kuzyna. Zobaczyłam z niego film i nie mogłam uwierzyć. Wmawiałam sobie, że filmował nas w trybie „rybie oko”, ale to nie była prawda. Prawda była taka, że miałam łydę, jak słoń, a jak kładłam się na boku to wylewał mi się brzuch. Z pomocą przyszedł mi on – Szymon Gaś – specjalista od motoryki, który rozbraja uśmiechem. Mój motywator. Ułożył treningi, które nigdy mi się nie nudzą. Uwielbiam Gym Break, bo straciłam brzuch, a nawet zobaczyłam na nim przedziałek! Polecam serdecznie!
 

Kategoria: książka
Jako licencjatka po polonistyce książki pochłaniam w ilościach większych niż statystyczny Polak. Wyobraźcie więc sobie, jak trudno wybrać te najlepsze! W tym roku jednak, dwie lektury okazały się bezkonkurencyjne. Książki, które zmieniły mnie od środka – takie właśnie lubię najbardziej. 
Wielka magia. Pamiętacie? Książka, która wybrała mnie. Natchnęła mnie do działania i ze szczerym sercem mogę polecić ją wszystkim, którzy czekają na impuls do zrobienia czegoś niezwykłego! 

Modowa książka roku
Dla mnie prawdziwa modowa rewolucja to „Modni” Karoliny Sulej. Historie polskich kreatorów mody, od których trudno mi się było oderwać. Nie często zdarza się tak, że chcesz czytać jeszcze rozdział, jeszcze tylko stronę, a pochłaniasz więcej i więcej, zaniedbując sen i jedzenie. Ta lektura wciągnęła mnie absolutnie. Nauczyła innego spojrzenia na produkcję ubrań. A Karolina Sulej stała się moim guru pisania o modzie. Żadna z redaktorek modowych czasopism nie imponuje mi stylem tak bardzo, jak ona. Dziękuję! I polecam Wam wszystkim! Pełna recenzja już po nowym roku na blogu!


Kategoria: prywata

Coś, co odwróciło mój rok do góry nogami
Terapia. Mówiono o niej, że jest dla wariatów i dla ludzi słabych psychicznie. Nie rozumiem tego polskiego piętnowania korzystania z tego typu pomocy. Prawda jest taka, że każdy coś ma. Niektórzy mają coś tak dużego, że ledwo są w stanie to unieść. Jednak przyznanie się do terapii jest wciąż tematem tabu. Bez terapii nie byłoby bloga, a ja prawdopodobnie popadłabym w depresję. Nie bójcie się, co ludzie powiedzą, bo są sytuacje w życiu, w których trzeba prosić o pomoc, a pomoc jest na wyciągnięcie ręki!

Miejsce, w którym w tym roku spędziłam więcej czasu niż powinnam
Poczekalnia u lekarza. Mogłabym napisać książkę o tym, co robić, by cierpliwie czekać, jak przeganiać babcie wciskające się w Twoją kolejkę i jak nie zwariować, gdy jesteś zmuszona do cotygodniowej kontroli. Byłby to profesjonalny poradnik czekania na wizytę. Moja lekarka po kilku miesiącach nie mogła wyobrazić sobie beze mnie czwartkowego poranka. Jeśli czekacie na wizytę u lekarza, nie wypuszczajcie się z domu bez książki! Jeśli zapomnicie o punkcie pierwszym, koniecznie zaopatrzcie się w kiosku w czasopismo! No i róbcie gimnastykę podczas długich godzin oczekiwania. Wzdychanie, że tyle to trwa niczego nie zmieni. Tak samo, jak upominanie babci, która posadziła swoją torebkę na jedynym wolnym miejscu przewracaniem oczu i chrząkaniem! 

Reasumując. Powinniście wiedzieć, że mój rok był jak dotąd najlepszym w całym 22-letnim życiu. Mimo że wiele przeszłam, pamiętam tylko te dobre chwile, bo okazało się, że w końcówce roku czekała na mnie prawdziwa rewolucja! Mogłabym teraz usiąść i zacząć się zastanawiać, co się spierdzieli, bo jest aż za dobrze, ale przecież, jak ma być, tak będzie. Mam nadzieję, że w nadchodzących 12 miesiącach czekają Was same dobre rzeczy! Tego Wam i sobie życzę - energii, fantazji, siły i radości! Czytamy się w 2016!


Może zobaczysz jeszcze...

6 komentarzy :

  1. Ale mi się podoba Twoje podejście do życia. Z tą terapią jako tabu to też nie rozumiem (swoją drogą, musisz mi więcej w tej sprawie poradzić). Rewelacji sztucznych pazurów też nie ogarniam :P gratuluję udanego roku i życzę jeszcze lepszego 2016 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i dziękuję :) mam nadzieje, ze podejściem zarazam, bo jest naprawdę pozytywne :D

      Usuń
  2. Wow, silna babeczka z Ciebie ! Trzymam kciuki za dalsze sukcesy! Do książek chętnie zajrzę, jeśli uda mi się je namierzyć w bibliotece. Jak wyglądał mój 2015? Zdecydowanie mogę go określić jako rok uświadamiania sobie konieczności zmian. Mam nadzieję, że 2016 będzie rokiem realizacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) i życzę spełnienia wszystkich planów, nie postanowień, bo to słowo jakoś nie brata się ze spełnieniem :D

      Usuń
  3. Styl boho - uwielbiam <3 A co do terapii, to zgadzam się w 100%, szkoda, że w naszym społeczeństwie nadal panuje przekonanie, że terapia to jakieś "niewiadomoco" dla "niewiadomokogo" :) A "Wielką magią" mnie zainteresowałaś, przeczytałam Twoją recenzję i chyba w przyszłym roku po nią sięgnę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że takie komentarze mogą powoli przyczyniać się do zmiany myślenia. Mam przynajmniej taką nadzieję! :D

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.