Prawda jest taka, że formalne sytuacje powoli przestają charakteryzować się sztywnym dress codem. Już pomiędzy 1960 a 80 rokiem świat mody obserwował wyraźne rozluźnienie krawatów, które stały się symbolem biurowego skrępowania. Dziś widok mężczyzny we fraku jest anomalią. Nawet garnitur zakładamy wyjątkowo rzadko. Okazją do jego noszenia jest ślub i opera. Trzeba przyznać, że nie zdarza się to częściej niż kilka razy w całym życiu i może właśnie dzięki temu widok tak eleganckiego mężczyzny zapiera dech w piersiach. O to przecież w tym wszystkim chodzi! Ale co z codziennością? Elegancka koszula chyba nigdy nie wyjdzie z mody. W stroju biurowym już nie tylko błękity, biel i szarości, ale także czerwień, zieleń, granat, a nawet róż. Wyjątkowo wymagająca z niej bestia. Wie to każda kobieta, która ma do czynienia z żelazkiem. Może się jednak zdarzyć tak, że zwyczajnie nie będzie nam się chciało, wtedy do akcji wkracza moja, przyznam szczerze, ukochana opcja – golf, który u nas często bierze zastępstwo za koszulę. Znacznie wygodniejszy w noszeniu, nie musisz męczyć się w pośpiechu, zapinając małe guziczki, a nic nie ujmuje mu elegancji i dostojności. Dodatkowo jest idealnym pomysłem na zimowe chłody. Szczególnie w połączeniu z tweedową marynarką lub dwurzędowym płaszczem. Taki look sprawdzi się idealnie w pracy, po pracy, a nawet na randce. Widok zachwyca. Zresztą sami zobaczycie!