piątek, marca 04, 2016
Modna i już! - czyli relacja z wystawy o modzie w PRL
/
11 Comments
Gmach główny Muzeum Narodowego w
Krakowie. Na prawo wystawa broni. Na lewo – rzemiosła. Na górze malarstwo
polskie. Na parterze pobrzmiewa cicho przebój „Nie zadzieraj nosa…”. A moim
oczom ukazuje się ogromny filar. Pastelową, żywą kolorystyką odróżnia się od
marmurowej szarości, świadczącej o randze miejsca, w którym się znalazłam. To
wejście do świata modnej Polki czasów PRL.
Ukłony w stronę Krakowa
Jadąc na wystawę z Wrocławia,
kończyłam czytać „To nie są moje wielbłądy”. Autorka w podsumowaniu pisze, że
cenne eksponaty ówczesnego przemysłu odzieżowego chowają się w muzealnych
magazynach. Na wystawie co druga rzecz pochodziła ze zbiorów wrocławskiego
Muzeum Narodowego. Nie miałam jednak szansy ich zobaczyć, mimo że byłam w nim
kilkakrotnie. O co chodzi, że jedną z największych gałęzi przemysłu, wyjątkową,
bo budującą naszą tożsamość, posiadającą ogromną, ciekawą historię, traktujemy
po macoszemu?
Na świecie moda funkcjonuje z
powodzeniem w przestrzeniach muzealnych na równi ze sztuką. Dowodem jest chociażby
ostatnia wystawa „Savage Beauty” poświęcona twórczości Alexandra McQueena,
która odniosła jeden z największych sukcesów w historii Victoria&Albert. Na
tym tle Kraków pozytywnie mnie zaskoczył. Reklama wystawy wisiała na każdym
słupie. Zainteresowanie duże, również obcokrajowców. Ceny przystępne. Zbiory
imponujące, a ekspozycja i jej oprawa po prostu przenoszą w inny wymiar.
Szyld informujący o wystawie był wszędzie. A sam budynek główny wręcz krzyczy, żeby odwiedzić to wyjątkowe miejsce!
Muzeum nie równa się nuda
Gdy mówię muzeum, myślisz nuda.
Myślisz ciemność, scyzoryk z XVIII wieku, zakurzony barokowy fotel, kołnierzyk
zapięty na ostatni guzik, cisza, niczego nie dotykaj, nie rób zdjęć, nie
oddychaj. A ja jestem zachwycona tym, jak muzeum się zmienia. Materiały
audiowizualne, muzyka, nowoczesne rozwiązania techniczne, światła, i co za tym
idzie – wysokie ceny biletów. Krakowskie muzeum zrobiło coś niesamowitego.
Wprowadziło tę mało istotną modę na parter swojego głównego budynku. W dodatku
zrobiło to po mistrzowsku. A za bilet zapłaciłam tylko 9zł.
Urozmaicenie. Największa zaleta tej wystawy. Muzyka, światło, kolory, wyjątkowe eksponaty - wszystko idealnie współgrało.
Modna i już!
Mistrzowskie było uzyskanie tak
kolorowego obrazu PRL. Nie ma tu miejsca na szarość czy przeciętność, a z
głośników lecą najlepsze hity z tamtych lat. Kolor uderza. Pozytywne emocje
przebijają się z każdego kąta i każdej szafy. Dowód na to, że moda nawet w
czasach trudnych bywa bastionem oryginalności i zabawy?
A propos oryginalności. Już wcześniej czytając, zgłębiając temat,
zazdrościłam kobietom, że urodziły się przed erą masowej mody. Szansa na to, że
na Sylwestrze znajdzie się druga taka sama sukienka była niewielka. Płynące z
dalekiego zachodu inspiracje jak New Look czy linia H, były tylko podkładką do
szycia sobie wyjątkowych, zindywidualizowanych ubrań.
Suknie z ręcznie malowanego jedwabiu. Wow!
Lekcja kombinatoryki
Od kobiet z tamtych czasów
mogłybyśmy się naprawdę wiele nauczyć. Nie mamy jednak na to ani czasu, ani
ochoty, bo świat ready-to-wear podsuwa najprostsze, najmniej czasochłonne
rozwiązania. Kiedy ostatnio skróciłaś sobie spodnie? Albo wymieniłaś guziki w
„starym” płaszczu? Rzeczy, które nam się znudzą, wyrzucamy, oddajemy lub
sprzedajemy. Większość posiadanych przez nas ubrań pochodzi z sieciówek. Nie
wymagają żadnego nakładu pracy, ale też rzadko czymkolwiek się wyróżniają.
Nasze mamy i babcie potrafiły uszyć coś z niczego. Bluzkę z mapy, kurtkę ze
spadochronu i sukienkę ze zużytych spodni męża. Te wyczyny pokazane w muzeum
naprawdę zapierają dech w piersiach!
Niestety jej zdjęcie wyszło kiepsko. Musicie uwierzyć na słowo albo pojechać i sprawdzić!
„Żywa” historia mody
Od jakiegoś czasu pochłaniałam
materiały dotyczące mody PRL. Czytając, wyobrażałam sobie ubrania opisywane z
niezwykłą dokładnością. Byłam ciekawa, jak to wyglądało, jak się układało, jak było
uszyte, jaką fakturę miał nieznany mi materiał… Wiadomość o wystawie przyszła w
samą porę. Mogłam zobaczyć, dotknąć, sprawdzić konstrukcję projektów
imponujących mi postaci – Barbary Hoff, Grażyny Hase, Jerzego Antkowiaka. Kilka
godzin w murach muzeum podziałało jak zastrzyk dobrej energii. Zobaczyłam kawał
historii innymi oczami – tych, którzy w trudnych czasach walczyli o możliwość
zachowania tożsamości, poczucia piękna, mody i koloru.
Jako, że relację aparatem przygotował dla Was Darek, na głównym planie będą dwa obiekty - ja i motoryzacja :D.
Kolor - jedna z najbardziej uderzających cech tej wystawy!
Byliśmy tak zachwyceni tym zdjęciem, że zapomniałam czyje to projekty :D.
Zachwycona rękodziełem! Moja mama potrafi czynić takie cuda. Dlaczego przestała?
Moda polska ma tam swoją osobną, ogromną przestrzeń. Gratka dla wielbicieli konstrukcji ubrań - można tam pooglądać rysunki Antkowiaka czy Peroll. Są po prostu zachwycające. Niestety zdjęcia szklanej gabloty nie wyszły najlepiej. Trzeba pojechać i zobaczyć na żywo!
W trzy dni zobaczyłam naprawdę wiele dziwnych rzeczy. Jedną z nich był but ryba. Nawet się uśmiecha. Co myślicie?
Zainteresowanie historią mody to też oglądanie w czasie wolnym starych, zużytych pończoch.
Mam nadzieję, że wpis przypadł Wam do gustu. Sama jestem tak podekscytowana, że pojadę na tych emocjach jeszcze z dwa tygodnie! Ktoś wybiera się na wystawę? Jeśli planowaliście pobyt w Krakowie, to serdecznie polecam wycieczkę do muzeum!
Świetny pomysł z tą wystawą, szczególnie dla osób które kochają modę :)
OdpowiedzUsuńO mój panie. Gdybym dowiedziała się o takiej wystawie z kosmetykami w roli głównej, padłabym na twarz i pojechała za ostatnie grosze. Ba, nawet na debecie bym pojechała. Rozumiem więc twoją ekscytację. Wszystko wygląda na prawdę pięknie i mogę z czystym sercem powiedzieć, że patrząc na zdjęcia widzę twoją ekscytację. Nawet w tych, na których cię nie ma - czuję, co czułaś. Niesamowicie nacechowany emocjami wpis. Dokładnie tak, jak lubię :)
OdpowiedzUsuńSuper, że dzielisz się z innymi swoją pasją w taki właśnie sposób! Zaraziłas mnie swoim entuzjazmem :)
OdpowiedzUsuńSuper, że dzielisz się z innymi swoją pasją w taki właśnie sposób! Zaraziłas mnie swoim entuzjazmem :)
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie do wyjazdu!
OdpowiedzUsuńCudowna wystawa i piękna historia mody. Miejsce do którego na pewno warto się wybrać.
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam udać się na taką wystawę, lecz nigdy nie miałam większej okazji. Na pewno za rok jakąś odwiedzę bo jestem bardzo zainteresowana takim wydarzeniem. Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
http://czaswobiektywie.blogspot.com/
Do krakpwa mam jakies 600 km. Szkoda ze nie jestem w stanie tam sie przeteleportowac ;( powinnam tam byc. Moda i temat PRL-u to cos co sprawia ze robi mi sie cieplo pod sercem. Swietne zdjecia. Zapraszam do mnie pozostacsoba.blogspot.com
OdpowiedzUsuńAż z ciekawości sprawdziłam ile od nas jest km. Tylko 270. Wiec naprawdę miałam wrażenie jakbym się teleportowala, bo trzy godziny jazdy przespałam. Oby wiec więcej takich wystaw w różnych miejscach kraju!
OdpowiedzUsuńFajny post :)
OdpowiedzUsuńhttp://minauro.blogspot.com
Fantastyczna wystawa. Zdecydowanie nie nudziłabym się tam.
OdpowiedzUsuń:*