Gmach główny Muzeum Narodowego w Krakowie. Na prawo wystawa broni. Na lewo – rzemiosła. Na górze malarstwo polskie. Na parterze pobrz...

Modna i już! - czyli relacja z wystawy o modzie w PRL

/
11 Comments


Gmach główny Muzeum Narodowego w Krakowie. Na prawo wystawa broni. Na lewo – rzemiosła. Na górze malarstwo polskie. Na parterze pobrzmiewa cicho przebój „Nie zadzieraj nosa…”. A moim oczom ukazuje się ogromny filar. Pastelową, żywą kolorystyką odróżnia się od marmurowej szarości, świadczącej o randze miejsca, w którym się znalazłam. To wejście do świata modnej Polki czasów PRL.



Ukłony w stronę Krakowa
Jadąc na wystawę z Wrocławia, kończyłam czytać „To nie są moje wielbłądy”. Autorka w podsumowaniu pisze, że cenne eksponaty ówczesnego przemysłu odzieżowego chowają się w muzealnych magazynach. Na wystawie co druga rzecz pochodziła ze zbiorów wrocławskiego Muzeum Narodowego. Nie miałam jednak szansy ich zobaczyć, mimo że byłam w nim kilkakrotnie. O co chodzi, że jedną z największych gałęzi przemysłu, wyjątkową, bo budującą naszą tożsamość, posiadającą ogromną, ciekawą historię, traktujemy po macoszemu?

Na świecie moda funkcjonuje z powodzeniem w przestrzeniach muzealnych na równi ze sztuką. Dowodem jest chociażby ostatnia wystawa „Savage Beauty” poświęcona twórczości Alexandra McQueena, która odniosła jeden z największych sukcesów w historii Victoria&Albert. Na tym tle Kraków pozytywnie mnie zaskoczył. Reklama wystawy wisiała na każdym słupie. Zainteresowanie duże, również obcokrajowców. Ceny przystępne. Zbiory imponujące, a ekspozycja i jej oprawa po prostu przenoszą w inny wymiar. 

 Szyld informujący o wystawie był wszędzie. A sam budynek główny wręcz krzyczy, żeby odwiedzić to wyjątkowe miejsce!


Muzeum nie równa się nuda
Gdy mówię muzeum, myślisz nuda. Myślisz ciemność, scyzoryk z XVIII wieku, zakurzony barokowy fotel, kołnierzyk zapięty na ostatni guzik, cisza, niczego nie dotykaj, nie rób zdjęć, nie oddychaj. A ja jestem zachwycona tym, jak muzeum się zmienia. Materiały audiowizualne, muzyka, nowoczesne rozwiązania techniczne, światła, i co za tym idzie – wysokie ceny biletów. Krakowskie muzeum zrobiło coś niesamowitego. Wprowadziło tę mało istotną modę na parter swojego głównego budynku. W dodatku zrobiło to po mistrzowsku. A za bilet zapłaciłam tylko 9zł.
 Urozmaicenie. Największa zaleta tej wystawy. Muzyka, światło, kolory, wyjątkowe eksponaty - wszystko idealnie współgrało.

Modna i już!
Mistrzowskie było uzyskanie tak kolorowego obrazu PRL. Nie ma tu miejsca na szarość czy przeciętność, a z głośników lecą najlepsze hity z tamtych lat. Kolor uderza. Pozytywne emocje przebijają się z każdego kąta i każdej szafy. Dowód na to, że moda nawet w czasach trudnych bywa bastionem oryginalności i zabawy?

A propos oryginalności. Już wcześniej czytając, zgłębiając temat, zazdrościłam kobietom, że urodziły się przed erą masowej mody. Szansa na to, że na Sylwestrze znajdzie się druga taka sama sukienka była niewielka. Płynące z dalekiego zachodu inspiracje jak New Look czy linia H, były tylko podkładką do szycia sobie wyjątkowych, zindywidualizowanych ubrań.
 Suknie z ręcznie malowanego jedwabiu. Wow!




Lekcja kombinatoryki
Od kobiet z tamtych czasów mogłybyśmy się naprawdę wiele nauczyć. Nie mamy jednak na to ani czasu, ani ochoty, bo świat ready-to-wear podsuwa najprostsze, najmniej czasochłonne rozwiązania. Kiedy ostatnio skróciłaś sobie spodnie? Albo wymieniłaś guziki w „starym” płaszczu? Rzeczy, które nam się znudzą, wyrzucamy, oddajemy lub sprzedajemy. Większość posiadanych przez nas ubrań pochodzi z sieciówek. Nie wymagają żadnego nakładu pracy, ale też rzadko czymkolwiek się wyróżniają. Nasze mamy i babcie potrafiły uszyć coś z niczego. Bluzkę z mapy, kurtkę ze spadochronu i sukienkę ze zużytych spodni męża. Te wyczyny pokazane w muzeum naprawdę zapierają dech w piersiach!
 Niestety jej zdjęcie wyszło kiepsko. Musicie uwierzyć na słowo albo pojechać i sprawdzić!



„Żywa” historia mody
Od jakiegoś czasu pochłaniałam materiały dotyczące mody PRL. Czytając, wyobrażałam sobie ubrania opisywane z niezwykłą dokładnością. Byłam ciekawa, jak to wyglądało, jak się układało, jak było uszyte, jaką fakturę miał nieznany mi materiał… Wiadomość o wystawie przyszła w samą porę. Mogłam zobaczyć, dotknąć, sprawdzić konstrukcję projektów imponujących mi postaci – Barbary Hoff, Grażyny Hase, Jerzego Antkowiaka. Kilka godzin w murach muzeum podziałało jak zastrzyk dobrej energii. Zobaczyłam kawał historii innymi oczami – tych, którzy w trudnych czasach walczyli o możliwość zachowania tożsamości, poczucia piękna, mody i koloru.
 
W Hofflandzie spędziłam chyba najwięcej czasu. Jestem zachwycona tymi strojami!

 Jako, że relację aparatem przygotował dla Was Darek, na głównym planie będą dwa obiekty - ja i motoryzacja :D.

 Kolor - jedna z najbardziej uderzających cech tej wystawy!

Byliśmy tak zachwyceni tym zdjęciem, że zapomniałam czyje to projekty :D.

Zachwycona rękodziełem! Moja mama potrafi czynić takie cuda. Dlaczego przestała?

Moda polska ma tam swoją osobną, ogromną przestrzeń. Gratka dla wielbicieli konstrukcji ubrań - można tam pooglądać rysunki Antkowiaka czy Peroll. Są po prostu zachwycające. Niestety zdjęcia szklanej gabloty nie wyszły najlepiej. Trzeba pojechać i zobaczyć na żywo!

W trzy dni zobaczyłam naprawdę wiele dziwnych rzeczy. Jedną z nich był but ryba. Nawet się uśmiecha. Co myślicie?

Zainteresowanie historią mody to też oglądanie w czasie wolnym starych, zużytych pończoch.


Mam nadzieję, że wpis przypadł Wam do gustu. Sama jestem tak podekscytowana, że pojadę na tych emocjach jeszcze z dwa tygodnie! Ktoś wybiera się na wystawę? Jeśli planowaliście pobyt w Krakowie, to serdecznie polecam wycieczkę do muzeum! 




Może zobaczysz jeszcze...

11 komentarzy :

  1. Świetny pomysł z tą wystawą, szczególnie dla osób które kochają modę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój panie. Gdybym dowiedziała się o takiej wystawie z kosmetykami w roli głównej, padłabym na twarz i pojechała za ostatnie grosze. Ba, nawet na debecie bym pojechała. Rozumiem więc twoją ekscytację. Wszystko wygląda na prawdę pięknie i mogę z czystym sercem powiedzieć, że patrząc na zdjęcia widzę twoją ekscytację. Nawet w tych, na których cię nie ma - czuję, co czułaś. Niesamowicie nacechowany emocjami wpis. Dokładnie tak, jak lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że dzielisz się z innymi swoją pasją w taki właśnie sposób! Zaraziłas mnie swoim entuzjazmem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że dzielisz się z innymi swoją pasją w taki właśnie sposób! Zaraziłas mnie swoim entuzjazmem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonałaś mnie do wyjazdu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna wystawa i piękna historia mody. Miejsce do którego na pewno warto się wybrać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze chciałam udać się na taką wystawę, lecz nigdy nie miałam większej okazji. Na pewno za rok jakąś odwiedzę bo jestem bardzo zainteresowana takim wydarzeniem. Świetne zdjęcia :)
    Pozdrawiam !

    http://czaswobiektywie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Do krakpwa mam jakies 600 km. Szkoda ze nie jestem w stanie tam sie przeteleportowac ;( powinnam tam byc. Moda i temat PRL-u to cos co sprawia ze robi mi sie cieplo pod sercem. Swietne zdjecia. Zapraszam do mnie pozostacsoba.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż z ciekawości sprawdziłam ile od nas jest km. Tylko 270. Wiec naprawdę miałam wrażenie jakbym się teleportowala, bo trzy godziny jazdy przespałam. Oby wiec więcej takich wystaw w różnych miejscach kraju!

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajny post :)
    http://minauro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyczna wystawa. Zdecydowanie nie nudziłabym się tam.
    :*

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.