Z Walentynkami jest trochę tak, jak z walką o równouprawnienie. Z jednej strony chcemy być niezależne i samodzielne, z drugiej narzek...

Te nieznośne Walentynki

/
9 Comments


Z Walentynkami jest trochę tak, jak z walką o równouprawnienie. Z jednej strony chcemy być niezależne i samodzielne, z drugiej narzekamy, że facet nie przepuścił nas w drzwiach albo nie ustąpił miejsca w tramwaju. Do tego święta każdy ma JAKIŚ stosunek. Jest to najlepsza okazja do narzekania na to, że ludzie nie mają domów, dlatego obściskują się na ulicach, ale też idealny moment na mówienie o tym, że miłość powinna być na co dzień, a nie tylko od święta. 

 

Na ulicach robi się czerwono. Nawet najbardziej zagorzałym przeciwniczkom trudno oprzeć się wielkim, sercowym lizakom. Docenimy każdy gest naszego faceta, mimo że zarzekałyśmy się, że Walentynki to święto gimbazjalistów.
 

Ja nie czczę Walentego. Wcale nie jest moim ulubionym świętym. O wiele bardziej cenię moc świętego Antoniego – tego od spraw beznadziejnych i zguby. Jestem wzorcowym przykładem na to, że święto zakochanych hejtują nie tylko singielki. Nie będę oglądać Bridget Jones, chociaż ją kocham. I nie wystroję się jak Bijonse, a mogłabym. Jednak z okazji pogańskiego święta wymyślonego przez spisek producentów slipków oraz świec zapachowych, zrodziło mi się pytanie iście stylowe:


Dla kogo tak naprawdę ubierają się kobiety?

Coco Chanel mawiała ponoć, że trzeba zawsze wyglądać dobrze, bo nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz mężczyznę swojego życia albo największego wroga. Myślę, że dla tych, które starają się na co dzień, każdy look jest kompilacją tych dwóch celów. Sprawić, żeby facetom opadły szczęki i wzbudzić niepohamowane napady zazdrości w koleżance, która w podstawówce nie nosiła aparatu na jedynki i miała z nas niezły ubaw. Patrząc na ulice miast, nie trudno stwierdzić, że dwa cele to za dużo. Starając się za bardzo, masz większe szanse na to, żeby się przebrać, zamiast się ubrać. 
 

No właśnie, jak to jest z tym staraniem się? Są dwa typy kobiet – te, które wolą niebotyczne szpilki i te, które dużo chętniej wybierają wygodne Adasie. Ja jestem zdecydowanie zwolenniczką drugiej opcji, dlatego nawet na wielkie okazje, jaką niewątpliwie są Walentynki, nie założyłabym ultrakrótkiej, czerwonej kiecy, którą poprawiałabym na każdym kroku.
 

Z reguły jednak na wyjście z facetem, szczególnie w pierwszej fazie związku, ubieramy się tak, by padł nam do stóp. Musi być sexy, ale nie wyuzdanie, z nutką tajemnicy, ale bez burki. Przydałoby się zwracać na siebie uwagę, szczególnie innych mężczyzn... Randkowe stylizacje muszą spełnić tyle warunków, że wybranie czegoś konkretnego graniczy z cudem i spisuje nas na kilka długich godzin spędzonych w szafie. Prawda jest jednak taka, że zazwyczaj przyćmiewasz stylizację osobowością, a Twój wybranek za tydzień kompletnie nie będzie pamiętał w co byłaś ubrana i jak bardzo się starałaś.
 

Możesz teraz pomyśleć, że sama sobie przeczę. W końcu od zawsze powtarzam, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze i że Twój ubiór mówi o Tobie wiele, zanim jeszcze zdążysz otworzyć usta. Sztuką jest jednak to, by zaskoczyć stylizacją, która mówi o Tobie prawdę. Jeśli na co dzień brylujesz w dziesięciocentymetrowych szpilkach, nie będziesz miała problemu, by pójść w nich na randkę. Jeśli takie buty trzymasz w pudełku pod łóżkiem, by założyć dwa razy do roku, pamiętaj, że chodzenie z gracją może sprawić Ci problem. Nie masz w szafie nic czerwonego? Nic w serca? Nic z napisem „love”? Nie daj się zwariować, to tylko jeden dzień, a witryny sklepowe muszą przecież przy takich okazjach napędzać sprzedaż. Wybierz to, w czym dobrze się czujesz, a zarazem wyglądasz bosko. Może kluczem do dobrego wyglądu jest ubieranie się tak po prostu dla siebie?











fotki: Paulina Klarecka z bloga Świat Obserwatorki Dzięki wielkie <3!

To jak to z Wami jest kobitki? Dla siebie? Dla faceta? Czy dla innych kobiet? Dajcie znać w komentarzach! No i szczęśliwego Walentego :D!



Może zobaczysz jeszcze...

9 komentarzy :

  1. Dziękuję ! Super wpis ,bardzo przyjemnie się czyta ! Dla siebie i dla faceta :D ale wygodne adasie. Buziaki! Szalonego Walentego !

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) w Adasiach na pewno będzie szalony :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba dla wszystkich po trochę. Ubierając to, w czym dobrze się czujemy i wyglądamy, cieszymy też oko naszego faceta i innych kobiet. Kluczem do wszystkiego jest dla mnie to żeby dobrze się czuć w tym, co noszę. Buty? Na co dzień wybieram raczej płaskie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam alergię na to "święto", ale chyba właśnie nie ze względu na bycie singielką, a jego komercyjny rozgłos - gdyby te świeczki chociaż przyjemnie pachniały, a bielizna była wygodna... Zgadzam się z teorią, że trzeba być sobą, bez tego ani rusz, na co jestem chodzącym dowodem. A walentego spędzę w domciu z miską rosołu. Amen :)

    Ps. Fotografowanie takiej modelki to zaszczyt :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie wyglądasz. :) U mnie wszystko zależy od dnia. Raz mam ochotę założyć trampki, innego wysokie buty i raczej zawsze ubieram się tak, aby samej się sobie podobać.;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zdecydowanie ubieram się dla siebie. Mój chłop najbardziej woli mnie w rozciągniętym dresie i bez makijażu, bo wtedy jestem tylko "jego" :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać Tobie rację w całym tekście, który napisałaś. Ja ubieram się dla siebie, ale odkąd prowadzę bloga i widzę jak ludzie z mojej wioski na mnie patrzą to pewnie i dla innych, chociaż nie jestem tego świadoma. Co do Walentego spędzam je z ukochanym, ale nie jakoś romantycznie. Prawda jest taka, ze część z nas kobiet same nie wiedzą do końca czego chcą od tych biednych facetów. Raz chcemy miłosci i rycerskości, a innym razem lepiej, żeby w ogóle ich nie było. I weź tu zrozum kobietę.:) Pozdrawiam milutko z eskaiemka

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety to prawda. Zwariowalabym gdybym była facetem. Nie raz zresztą tak komentuje seriale albo filmy romantyczne. Na szczęście ze mną ma chyba łatwo. Pozdrawiam również i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyglądasz pięknie, seksownie i bardzo elegancko.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.