O mnie

Studentka health and fashion promotion, która każdy nowy trend chce osobiście sprawdzić i wyrobić sobie na jego temat opinię. Mistrzyni niedrogich i dużych zakupów, która nigdy nie ulegnie modzie na slow fashion. Swoje ostatnie pieniądze z pewnością wydałaby na nowy numer Elle, a później robiłaby to, co wychodzi jej naJ lepiej, czyli dania na winie. Jeśli chcesz wiedzieć więcej - kliknij w zdjęcie!
Coś dla mnie, szyte na miarę. Ilekroć przeglądam magazyny, łapię się za głowę i odkładam, zostawiając rozmyślania nad moim stylem Tobie. Nawet prezentacja na historię mody - dlaczego wybrałam Packham? Bo typowych projektantów po prostu nie rozumiem. Zdecydowanie podoba mi się Twój sposób z wyklejankami w notesie, choć mi do tego służy pinterest. Nie ma to jak porządna baza i dodatki. Nie wyobrażam sobie wyjść w czymś prosto z wybiegu, choćby mieli mi za to zapłacić.
OdpowiedzUsuńNiektóre rzeczy z wybiegów to po prostu dzieła sztuki, o których ja np. marzę nie raz. Realia są jednak inne. Kupujemy w sieciówkach nastawionych na masową produkcję. Rzeczy wyjątkowe, unikalne zdarzają się rzadko, co nie znaczy, że bez nich nie da się zbudować unikalnego stylu. Moda potrafi zaskakiwać, bo czasem kroje i kolory, o których nigdy nie pomyślałabym, że będą mi pasować, jednak pasują i wyglądają ekstra. Jednym słowem - warto eksperymentować!
OdpowiedzUsuńW sumie tak, są czasami takie rzeczy, za którymi wzdycham (dopóki nie spojrzę na ceny). W Polsce ciężko jest nie kupować w sieciówkach, nie ze studenckim budżetem. Czas wprowadzić zasadę: kupuj mniej, a lepiej. Z szafy nadal mi się wywala, a nie wiem w co się jutro ubrać.
OdpowiedzUsuńTak, bycie modowym łakomczuszkiem czasami kończy się przerażającą czkawką kiedy odkrywasz, że masz w szafie ogrom ubrań z których znaczna większość to chwilowe i porzucone już kaprysiki;)
OdpowiedzUsuń