Jedno serce i kilkadziesiąt różnych organów. Pracownia krawiecka, wybieg na New York Fashion Week, czerwony dywan, ulica, pismo lifes...

Jak się inspirować, żeby nie zwariować

/
4 Comments


Jedno serce i kilkadziesiąt różnych organów. Pracownia krawiecka, wybieg na New York Fashion Week, czerwony dywan, ulica, pismo lifestylowe, Internet, sklepik pani Jadzi w Zbąszynku. Czasami trudno uwierzyć, że to samo modowe serce pompuje krew do wszystkich tych miejsc. Zastanawiasz się, kto nadaje temu światu rytm, gdzie to się wszystko zaczyna i jak to się stało, że wszyscy projektanci w tym samym momencie pomyśleli o boho. No i przede wszystkim, jak oswoić trendy, które niejednokrotnie przyprawiają o zawrót głowy.


Na sezon Wiosna/Lato 2016 Raf Simons dla Diora zaprojektował kolekcję inspirowaną wiktoriańską bielizną. Na wielu wybiegach pojawiły się modelki w sukienkach przypominających nocne koszule. W magazynach tuż obok zdjęć z pokazu wypowiedzi fashionistek z całego świata: sukienka a la nocna koszula to absolutny must have. A ja? Nie wyobrażam sobie, że mogłabym w luksusowej piżamie wyjść na ulicę. Nawet jeśli byłaby od Diora.

Światowej sławy projektanci od wieków prześcigają się w szokowaniu świata. Są stworzeni do tego by robić rewolucję, odwracać dotychczas panujący porządek o sto osiemdziesiąt stopni. Jak inaczej nazwać kobietę, która przebrała wnuczki dam noszących suknię z turniurą w spódniczkę mini, spodnie czy męski garnitur, jeśli nie wizjonerką? Sto lat później zadanie jest sto razy trudniejsze – to, co miało nas szokować, już przebrzmiało, jesteśmy coraz odważniejsi, coraz bardziej odporni na kolejne przewroty. Suknia z homarem Elsy Shiaparelli mogła robić wrażenie na początku XX wieku, ale w czasach Lady Gagi i Zombie Boya, efekt „wow” zdarza się rzadko.

A jednak folkowe ornamenty, bieliźniane koronki, połyskujące lateksy trudno przysposobić do codziennego użytku. Chociaż właśnie tym karmią nas modowe magazyny. Zamiast praktycznych porad, jak to nosić, zdjęcia z wybiegów z cenami z kosmosu. Chcąc być modną, staniesz przed dylematem – jak? Za jaką cenę? Czy będzie mi w tym dobrze? Czy ta moda nie przeminie tak szybko jak tegoroczny śnieg? Przed Tobą kilka praktycznych porad na temat tego, jak czerpać z dobroci środków masowego przekazu w codziennych i niecodziennych stylizacjach!

#Filtruj
Twój gust to Twój najlepszy doradca. Przeglądając pismo lub Internet, wybieraj to, co naprawdę Ci się podoba lub budzi Twoje głębokie zainteresowanie. Nie próbuj przekonywać się do niczego. Nie bądź jak modowy łakomczuszek łasy na wszystkie kontrowersyjne nowości. Przemyśl, co pasuje do Twojego stylu, co chciałabyś do niego wprowadzić, czym go odświeżyć lub odmienić. Ale bądź w tym wszystkim wierna sobie.

#Odznaczaj
Jeśli nie masz wystarczająco dużo czasu, by prowadzić notatnik z inspiracjami, pomyśl o kolorowych, samoprzylepnych karteczkach, którymi zaznaczysz looki w gazecie lub specjalnym folderze do gromadzenia zdjęć stylizacji. Mnie tworzenie tego notesu naprawdę uspokaja. Wycinam z gazet wszystko, co mi się spodobało. Układam to tematycznie, a później przyklejam. Tworzę całe kolaże poukładane według stylów. Tak też często rodzą się pomysły na posty. Ale jestem pewna, że miejsce do gromadzenia inspiracji nie raz uratuje Ci życie.

#Rozbieraj na części pierwsze
To, że modne są motywy orientalne, nie oznacza wcale, że musisz mieć taki total look. Po wybiegach chodzą efekty długich prac stylistów i projektantów. Żeby olśniewać stylem, wystarczy przenosić trendy na realia. W przypadku motywów orientalnych zainwestować np. w koszulę, sukienkę lub bomber i zestawić je ze zwykłymi dżinsami. Jeśli marzysz o czymś prosto z wybiegu, ale boisz się, że przesadzisz, inwestuj w dodatki. Dobra, sprawdzona baza, w której czujesz się swobodnie i dodatki z najnowszych kolekcji – zestaw idealny.

#Rób listy
Atelier projektantów a sieciówki to dwa odległe od siebie światy. Dlatego warto przed podbojem galerii zrobić porządną listę zakupów i przejrzeć strony ulubionych sklepów w poszukiwaniu tego, co nas interesuje. Zaoszczędzimy w ten sposób czas i pieniądze.

#Zaszalej
Nie ma wzoru na długość trwania trendu. Niektóre przemijają z wiatrem, zanim jeszcze zdążą zabłysnąć. Inne utrzymują się przez wiele lat albo co najmniej kilka sezonów. Częste są też wielkie powroty, jakie zaliczyły m. in. lata dziewięćdziesiąte czy boho. Możesz więc albo przejmować się ich ulotnością i wymieniać garderobę co sezon, albo wykorzystywać fantazyjne elementy garderoby nawet wtedy, gdy prasa będzie o nich milczeć. Z reguły to tylko kwestia czasu!

A Wy jakie macie patenty na inspirowanie się? Jak przekładacie trendy z wybiegów na rzeczywistość? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!


Może zobaczysz jeszcze...

4 komentarze :

  1. Coś dla mnie, szyte na miarę. Ilekroć przeglądam magazyny, łapię się za głowę i odkładam, zostawiając rozmyślania nad moim stylem Tobie. Nawet prezentacja na historię mody - dlaczego wybrałam Packham? Bo typowych projektantów po prostu nie rozumiem. Zdecydowanie podoba mi się Twój sposób z wyklejankami w notesie, choć mi do tego służy pinterest. Nie ma to jak porządna baza i dodatki. Nie wyobrażam sobie wyjść w czymś prosto z wybiegu, choćby mieli mi za to zapłacić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre rzeczy z wybiegów to po prostu dzieła sztuki, o których ja np. marzę nie raz. Realia są jednak inne. Kupujemy w sieciówkach nastawionych na masową produkcję. Rzeczy wyjątkowe, unikalne zdarzają się rzadko, co nie znaczy, że bez nich nie da się zbudować unikalnego stylu. Moda potrafi zaskakiwać, bo czasem kroje i kolory, o których nigdy nie pomyślałabym, że będą mi pasować, jednak pasują i wyglądają ekstra. Jednym słowem - warto eksperymentować!

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie tak, są czasami takie rzeczy, za którymi wzdycham (dopóki nie spojrzę na ceny). W Polsce ciężko jest nie kupować w sieciówkach, nie ze studenckim budżetem. Czas wprowadzić zasadę: kupuj mniej, a lepiej. Z szafy nadal mi się wywala, a nie wiem w co się jutro ubrać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, bycie modowym łakomczuszkiem czasami kończy się przerażającą czkawką kiedy odkrywasz, że masz w szafie ogrom ubrań z których znaczna większość to chwilowe i porzucone już kaprysiki;)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.